wtorek, 30 kwietnia 2013

Dzień 23 – Los Glaciares - Poincenot, Piedras Blancas







To co nam zdecydowanie dopisuje w Patagonii to pogoda. W ogóle wszystko się dobrze układa jakby ktoś zaczarował (Zosia - podejrzewam Ciebie i  magiczną bransoletkę), ale akurat pogoda jest wybitna. Zarówno w Torresach, jak i w Chalten dopisuje nam tak bardzo, że na koniec jesteśmy jakieś 8-9 dni do przodu.
To co nas zaskoczyło najbardziej w lesie to stada zielonych papug – jak się później okazało były to konury patagońskie. W życiu nie spodziewałabym się papug w tak chłodnym klimacie!  

Zaliczamy kolejny camping Poincenot. Co  noc nasz przedsionek odwiedzają zwierzaki, przeczesując rzeczy w poszukiwaniu jedzenia.  Jesteśmy już mądrzejsi o czekoladę z Torresów, więc  jedzenie chowamy głęboko.  Kiedy jest się daleko od cywilizacji czekolada nabiera zupełnie innej wartości : ) Nie ma tu może takich tłuściutkich myszy potrafiących zjeść pół czekolady na raz jak w Torresach, za to są bardziej skore do pozowania.

 Ktoś musi spać, aby pracować mógł ktoś – czy jakoś tak to było : ) w czasie kiedy ja sobie smacznie śpię, Czarek robi nocne zdjęcia. Efekt jak dla mnie cudny !


1 komentarz: