piątek, 26 kwietnia 2013

Dzień 20-21 – El Chalten



Znowu nasze wyobrażenia o Ameryce południowej zostały mocno zweryfikowane. El Chalten leży tuż u podnóża masywu Fitz Roy, co niby jest na końcu świata. Nie zmienia to jednak faktu, że na trasie z El Calafate do El Chalten kursuje pięć autobusów dziennie. A nasz  najtańszy okazał się piętrowy ze wszystkimi możliwymi bajerami.
Kwiecień to w Patagonii jesień. Nie ma już tu za dużo turystów. Ma to super zaletę bo nie trzeba rezerwować miejsc w hostelach, bilety na autobus kupuje się tuż przed odjazdem. Podczas tutejszego lata jest to nie do pomyślenia.  W naszym autobusie zajętych było 10miejsc. Kasia oczywiście zajęła miejsce z widokiem jak w kinie I-max.



Droga przypomina podróż przez stany.



Już jakieś 90km przed El Chalten w pełnej krasie ukazały się góry parku Los Glaciares. To zapowiadało dobrą zabawę.


Nawet podczas kampingu pod miasteczkiem wildlife właził pod obiektyw. :)



 

3 komentarze:

  1. Jest taki świat bez zasięgu,z dzikimi zwirzętami i widokami z National Geographic?Dzięki za wiadomości.D+T

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia zajęła takie miejsce, bo Kasia wie co dobre ;) hihihihi

    OdpowiedzUsuń
  3. Taki IMAX to ja rozumiem :) Kasia, spryciaro... ;) Piekna ta wasza podroz, misie czadki.

    OdpowiedzUsuń