Znowu nasze wyobrażenia o Ameryce południowej zostały mocno
zweryfikowane. El Chalten leży tuż u podnóża masywu Fitz Roy, co niby jest na
końcu świata. Nie zmienia to jednak faktu, że na trasie z El Calafate do El
Chalten kursuje pięć autobusów dziennie. A nasz najtańszy okazał się piętrowy ze wszystkimi
możliwymi bajerami.
Kwiecień to w Patagonii jesień. Nie ma już tu za dużo
turystów. Ma to super zaletę bo nie trzeba rezerwować miejsc w hostelach,
bilety na autobus kupuje się tuż przed odjazdem. Podczas tutejszego lata jest
to nie do pomyślenia. W naszym autobusie
zajętych było 10miejsc. Kasia oczywiście zajęła miejsce z widokiem jak w kinie
I-max.
Droga przypomina podróż przez stany.
Już jakieś 90km przed El Chalten w pełnej krasie ukazały się
góry parku Los Glaciares. To zapowiadało dobrą zabawę.
Nawet podczas kampingu pod miasteczkiem wildlife właził pod
obiektyw. :)
Jest taki świat bez zasięgu,z dzikimi zwirzętami i widokami z National Geographic?Dzięki za wiadomości.D+T
OdpowiedzUsuńKasia zajęła takie miejsce, bo Kasia wie co dobre ;) hihihihi
OdpowiedzUsuńTaki IMAX to ja rozumiem :) Kasia, spryciaro... ;) Piekna ta wasza podroz, misie czadki.
OdpowiedzUsuń