czwartek, 18 kwietnia 2013

Dzień 11 – 17 Torres del Paine



Wyjazd do parku Torres niewątpliwie zaliczamy do udanych. Straszeni opisami w Internecie o codziennych opadach zarezerwowaliśmy sobie nieco więcej czasu na przeczekanie deszczy, tymczasem okazało się to zbędne. Przez pierwsze dwa dni świeciło słońce. Jedynie trzeci dzień pokazał nam co to znaczy wilgoć w Andach. Teraz już wiemy dlaczego w przewodnikach piszą żeby brać śpiwory syntetyczne, a nie puchowe J.  Ale to  też chcieliśmy zobaczyć. Było bardzo zimno i gorąco, plecaki były ciężkie, a mysz zjadła nam pół czekolady  J przepiękne góry zrekompensowały jednak  te niewygody.
68km w 6 dni traktujemy jako sukces dla przeciętnej biurwy, ale nie radzimy brać na taką wycieczkę 20kg plecaków.






to był bardzo ciężki plecak...

Paine Grande



Na lodowcu Grey

4 komentarze:

  1. Juz myslalem ze was tam pozarlo ;-)
    Zaiste jest tam wypasnie !!!
    Cudo

    OdpowiedzUsuń
  2. Moze zbyt wiele obiektywow spakowales? :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wziąłem absolutne minimum  Tyle, że nie przemyśleliśmy żeby zostawić w jakimś hotelu rzeczy typu szorty do pływania itd. W los Glaciares było już trochę lżej 

      Usuń